KLASYFIKACJA KOŃCOWA

W PlusLidze w fazie zasadniczej ZAKSA zdobyła 70 punktów, odnosząc zwycięstwo w 26 meczach. Do 6 lutego, kiedy to przegrała we własnej hali 0:3 z Aluronem Zawiercie, nosiła miano drużyny niepokonanej. Walka na trzech frontach niemal jedną szóstką, trudne mecze w Lidze Mistrzów (Cucine Lube Civitanova i Zeniy Kazań) musiały wpłynąć na formę zespołu, który w ćwierćfinale pokonał Slepsk Malow Suwałki , ale w półfinale ze Skrą Bełchatów musiał stoczyć aż trzy pojedynki (play-offy rozgrywane były do dwóch wygranych). Może ten jeden mecz więcej i krótszy odpoczynek, może zmęczenie sezonem, a może wszystko po trochu sprawiły, że w finale w pierwszym meczu lepsi okazali się jastrzębianie, którzy wysoko przegrali pierwszego seta, aby wygrać kolejne trzy. Niestety, w drugim meczu historia się powtórzyła i lider sezonu musiał zadowolić się tytułem wicemistrza Polski.

- Przegraliśmy ten finał, ale mimo tego uważam, że powinniśmy być niezadowoleni z wykonanej pracy. Był to szalenie trudny sezon, choć on się dla nas jeszcze nie skończył. Przed nami historyczne wydarzenie, bo zagramy w finale Ligi Mistrzów. Z podniesionymi głowami pojedziemy do Werony, a wicemistrzostwo Polski nie jest ujmą dla ZAKSY - skomentował tytuł wicemistrzowski najlepszy zdaniem wielu zawodnik ZAKSY, Kamil Semeniuk.

Natomiast po zwycięstwie ZAKSY w finale Ligi Mistrzów prezes Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle tak mówił o przegranym dwumeczu z Jastrzębskim Węglem: - To był bardzo dobry sezon, cztery finały, trzy wygrane. Praktycznie nic więcej nie można było zrobić. Oczywiście, wszyscy będą mówić o niezdobytym mistrzostwie Polski, ale ten przegrany finał dał nam dodatkowego kopa, żeby jeszcze lepiej wystąpić w Weronie, więc nie będziemy tego rozpamiętywać.

Runda play-off