Sezon 2012/2013
XVII kolejka PlusLigi
AZS Częstochowa vs. ZAKSA Kędzierzyn
(13:25, 25:23, 10:25, 25:19, 10:15)
Składy:
ZAKSA: Witczak, Zagumny, Możdżonek, Wiśniewski, Kapelus, Fonteles, Gacek (L) oraz: Mineiro, Ruciak, Pilarz, Polański
AZS: Bociek, Janusz, Lisiniec, Hebda, Kaczyński, Murek, Piechocki (L) oraz Stelmach, Hunek, Szlubowski
Tym razem nie okazała się aż tak gościnna jak przed tygodniem dla zawodników ZAKSY częstochowka hala na Zawodziu, gdzie zdobywcy Pucharu Polski wrócili po tygodniu, aby rozegrać ligowe spotkanie XVII kolejki z ostatnium zespołem PlusLigi i po bardzo nierównej grze zdołali wygrać 2:3, tracąc jednak jeden ligowy punkt i do historii słabszych spotkań z zespołami z dołu tabeli, dopisując kolejny mecz. Nasi rywale natomiast potwierdzili, że znacznie lepiej gra się im z silnymi zespołami, z tym, że po raz pierwszy dokonali tego przed własną publicznością.
Początek meczu nie zapowiadał jednak aż takich emocji, bo jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną siatkarze ZAKSY wyszli na kilkupunktowe prowadzenie i przy stanie 5:9 trener gospodarzy poprosił o czas. Po nim skutecznie ze środka zaatakował Marcyniak, ZAKSA dotknęła siatki i przewaga naszego zespołu zmniejszyła się do dwóch "oczek".Jednak za moment punkt wywalczył bezbłędny w tej partii Witczak, a jego vis-a-vis posłał pikę na aut i wszystko wróciło do normy. Kolejne punkty dalej zdobywała ZAKSA, bo gospodarze do punktów z gry dokładali własne proste błędy i na drugiej przerwie nasi zawodnicy wygrywali 8:16. Do końca seta nie zmienił się obraz gry rywali ZAKSY, którzy przegrali tego seta 13:25 po ataku w aut Dawida Murka.
Wydawało się, że kolejne sety to tylko formalność, bo w pierwszej partii rywale nie radzili sobie zarówno z grą ZAKSY jak i z wykonaniem własnych akcji. Ale życie znów pokazało, że każdy set w siatkówce ma wlasną historię i już po kilku akcjach AZS prowadził 6:2, wygrywając kontry przy zagrywce Boćka. Co prawda jeszcze przed przerwą dwa punkty Dominika Witczaka zmniejszyły prowadzenie AZS-u (7:5), ale po błędzie zagrywki Fontelesa nasi rywale schodzili na przerwę z trzema punktami przewagi. Siatkarze ZAKSY dość szybko wyrównali (10:10) i do końca trwała walka punkt za punkt, bo żaden zespół nie potrafił zbudować większej przewagi. W końcówce na prowadzenie wyszli Akademicy, którzy mieli piłkę setową, gdy Fonteles nie przyjął zagrywki. Ostatni punkt dał im blok na Kapelusie, który kończył długą akcję.
Trzeci set to był znowu popis gry ZAKSY i seria błędów Akademików, którzy, nie radząc sobie z zagrywką kędzierzynian, nie potrafili wyprowadzić własnych akcji i na drugiej przerwie technicznej przegrywali 4:16! W koncówce drugim asem serwisowym popisał się Paweł Zagumny i ZAKSA wygrywala 9:23. Wiadomo byo, że nic złego nam już nie grozi. Ostatni 25 punkt przyniosała zagrywka Kapelusa.
Czwarty set miał diemetralnie inny przebieg. To rywale bardzo szybko wyszli na prowadzenie i na pierwszej przerwie wygrywali 8:3, dobrze grając blokiem. Gdy po przerwie kolejny punkt zdobył atakujący AZS-u, trener Castellani poprosił o czas. Nie poprawiło to jednak gry naszego zespołu, bo po zagrywce Boćka (video-weryfikacja) i kolejnym ataku młdego atakującego rywali na trójbloku AZS wygrywał 11:3! W tym momencie ZAKSA przystapiła do odrabiania strat i zmniejszyła dystans do rywali do trzech "oczek"(17 : 14), gdy Kapelus skończył przechodzącą. Na więcej rywale jednak nie pozwolili, wygrywając tego seta 25:19.
W tie-braeku pierwszą przewagę zbudowała ZAKSA (2:4) po atakach Dominika Witczaka i taki dwupunktowy dystans utrzymywała do stanu 7:9, kiedy to Wiśniewski skończył akcję. W tej sytuacji trener gospodarzy poprosił o czas, po którym Lisinac zdobył dwa punkty i Akaemicy tracili już tylko punkt do ZAKSY. Przy stanie 10:12 pomylił się w ataku kapitan AZS-u i to wystarczyło, aby ZAKSA nie oddała już prowadzenia.
Kolejny trudny i nerwowy mecz rozegrali kędzierzynianie, którzy dziś wystapili bez Rouziera, Gladyra i praktycznie bez Ruciaka. Dwa punkty to minimum, które trzeba bylo wygrać w Częstochowie i ten cel nasi osiągnęli, jednak falowanie formy w trakcie tego meczu wielu kibicm mogło przypominać jazdę na diabelskim młynie.
Autor: Janusz Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
D. Witczak
|
32% |
S. Kapelus
|
20% |
Ł. Wiśniewski
|
12% |
F. Fonteles
|
8% |
P. Gacek
|
4% |
Mineiro
|
4% |
P. Zagumny
|
4% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Paweł Zagumny (ZAKSA Kędzierzyn):
Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa, dziś zaprezentowało się sporo zawodników z naszego składu. Mamy trochę problemów zdrowotnych, a już we wtorek czeka nas bardzo ważny mecz z Arkasem Izmir w Lidze Mistrzów. Mam nadzieje, że uda nam się do niego dobrze przygotować.
Dawid Murek (AZS Częstochowa):
ZAKSA wygrała zasłużenie, my się chyba trochę przestraszyliśmy, że możemy z nimi wygrać, pomimo ich kontuzji. Na boisko wychodzi się po to, żeby grać o zwycięstwo, dziś ta szansa była. Trochę strachu było w oczach chłopaków, byłaby to pierwsza wygrana w nowej hali, a tak to musimy jeszcze trochę poczekać, co najmniej do play-outów. Cieszymy się z podjęcia walki z taką drużyna jak ZAKSA, dla młodych zawodników to może mieć duże znaczenie. Ten mecz faktycznie może był trochę dziwny, raz ZAKSA wygrywała bardzo wysoko, to znów my mielismy sporą przewagę, ale grając tyle lat w siatkówkę wiem, że takie mecze się po prostu zdarzają. Jak się wysoko przegrywa, to często myśli się już o kolejnym secie. Duża też w tym rola trenera.
Daniel Castellani (ZAKSA Kędzierzyn):
Jestem szczęsliwy z tych dwóch punktów, mogliśmy wygrać za trzy, ale mogliśmy też przegrać. Mamy sporo kontuzji, które nieco burzą nam cykl przygotowań, a przed nami bardzo ważny mecz z Arkasem Izmir, który zadecyduje o awansie do Final Four Ligi Mistrzów. Myślimy teraz już tylko o tym meczu.
Marek Kardos (AZS Częstochowa):
Każdy by chciał wygrywać z ZAKSĄ, bo to zdobywca Pucharu Polski, jedna z najlepszych polskich drużyn. Siatkówka dziś składa się z mocy zagrywki i siły ataku, jeśli my popełniamy ponad 30 błędów to jest praktycznie półtora seta. Tak nie można grać, nawet w meczach przegranych 0:3 nie możemy popełniać tylu błędów, bo w taki sposób nie dałoby się wygrać nawet meczu w pierwszej lidze.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|