Sezon 2005/2006
XII kolejka PLS
Energia Sosnowiec vs. Mostostal Azoty
(22:25;25:20;14:25;25:22;11:15)
Składy:
Energia Sosnowiec: Grygiel, Kiwior, Kudłacik, Szulik, Łomacz, Żuk, Legień(L) oraz Kosok, Tomczyk, Syguła, Earl;
Mostostal: Gromadowski, Zapletal, Domonik, Kmet, Vartovnik, Sopko, Serafin (L) oraz Olejniczak, Kurek, Januszkiewicz.
Nie spełniły się oczekiwania kibiców Mostostalu, którzy liczyli na łatwe zwycięstwo kędzierzyńskich siatkarzy w Sosnowcu. Okazało się bowiem, że nasze obawy przed tym spotkaniem były uzasadnione, a ambicja i wola walki po stronie gospodarzy wystarczyły, aby doprowadzić do nerwowej końcówki czwartego seta - przegranego przez nasz zespół - i w konsekwencji do trzeciej już w tym roku piątej partii - na szczęście wygranej przez podopiecznych Wojciecha Drzyzgi.
Na pewno cieszy kolejny wygrany mecz, choć żal dość beztrosko straconych punktów, zwłaszcza, że w każdym z tych spotkań był to skutek chwilowej dekoncentracji i braku konsekwencji w decydujących momentach seta i meczu. Dobrze, że tych cech nie brakowało w kluczowych fragmentach tie-braeka i za to naszym zawodnikom należą się słowa uznania.
A wszystko zaczęło się bardzo dobrze dla zawodników Mostostalu od zwycięstwa w pierwszym secie, w którym po początkowym okresie równowagi nasi zawodnicy kontrolowali grę do drugiej przerwy technicznej (14:16) i wydawało się, że rozpoczną szybki marsz ku łatwej wygranej. Jednak blok na Marcelu Gromadowskim dał początek punktowej serii sosnowiczan przerwanej dopiero przez Damiana Domonika. Nerwową końcówkę zakończyły dwa błędy w ataku po stronie Energetyków i punktowe zbicie Damiana, co przyniosło naszym zawodnikom zwycięstwo w tej partii.
Drugi set był niezwykle interesujący, po trosze dlatego, że siatkarze Mostostalu chyba zlekceważyli swoich rywali po wygraniu pierwszej partii i liczyli, że teraz pójdzie już łatwo. Dobra gra Martina Sopki w ataku i w polu zagrywki przy wsparciu Marcela Gromadowskiego dały Mostostalowcom prowadzenie (6:8), które uśpiło nieco ich czujność, gdyż po chwili nasz atakujący posłał piłkę na aut, trzy punkty po swoich akcjach zdobyli gospodarze ( Dwa punkty Łomacza i blok Kudłacika na Domoniku ) i w ten sposób powrócili do gry. Końcówka była popisem Gromadowskiego i Grygiela. Do tej wymiany ciosów dołączyli po stronie gospodarzy również Jakub Łomacz i Michał Żuk, a po naszej stronie Bartosz Kurek, który zapisał się jednak raczej negatywnie, atakując w blok i w antenkę, co w konsekwencji dało zwycięstwo w tej partii siatkarzom Radka Panasa.
W trzeciej partii Mostostalowcy podrażnieni porażką wyszli na prowadzenie dzięki dwom blokom Martina Sopki i Tomasa Kmeta. Kolejne bloki, as Sopki, a także bardzo dobra gra Martina w ataku dały kędzierzynianom prowadzenie (7:18). Gospodarze nijak nie mogli znaleźć lekarstwa na dobrą grę gości. Dopiero wprowadzony za Marcina Grygiela Tomasz Tomczyk okazał się godnym rywalem dla Gromadowskiego i Sopki, co sprawiło, że Energetycy rozpoczęli pogoń za rywalem. Jednak dystans był ogromny ( 3:7; 7:15; 11:20 ), aby myśleć o zwycięstwie w tej partii. Błędy wspomnianego wcześniej Tomaczyka zakończyły więc trzeci set wysokim zwycięstwem przyjezdnych.
W czwartym secie oba zespoły zaczęły grać punkt za punkt. W drużynie Mostostalu "szalał" Martin Sopko, ale jego wysiłek był marnotrawiony przez kolegów w polu zagrywki. W końcówce jednak siatkarze Mostostalu wykorzystali ten element i dzięki Petrowi Zapletalowi i Arkowi Olejniczakowi uciekli gospodarzom na trzy punkty (16:19). Kiedy wydawało się, że wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia, dwa ataki Tomczyka i żółta kartka pokazana przez sędziów Kmetowi doprowadziły do remisu. Energetycy zwietrzyli więc okazję do wywalczenia tak potrzebnych punktów i ku rozpaczy kibiców naszego zespołu wypunktowali przyjezdnych (As serwisowy Grzegorza Kosoka i 2 punkty Jakuba Łomacza) i tym samym otworzyli sobie drogę do ewentualnego zwycięstwa.
Nic takiego jednak się nie stało i nasi siatkarze po raz trzeci z rzedu odnieśli zwycięstwo za dwa punkty. Piątą decydująca partię rozpoczął as Kiwiora. Dopiero blok Sopki na Kudłaciku i as Domonika dały naszym siatkarzom prowadzenie. W kolejnej akcji spektakularnym blokiem popisał się Arek Olejniczak, ale za chwilę sam został zablokowany. W końcówce Zapletal przeniósł ciężar gry na środkowych. O utrzymanie trzypunktowego dystansu troszczył się najpierw Damian Domonik , a na koniec - po znakomitej grze Gromadowskiego - ostatni punkt zdobył Tomas Kmet i fani Mostostalu mogli odetchnąć z ulgą.
W zespole Mostostalu kolejne znakomite spotkanie zaliczył Martin Sopko, który zachwycał grą w bloku, w polu zagrywki, a przede wszystkim w ataku. Mniej widoczny był Marcel Gromadowski, choć nie licząc kilku błędów, grał naprawdę na dobrym poziomie, szczególnie w trzeciej partii i w końcówce piątego seta. Dobrze zaprezentował się Wojtek Serafin, może poza drugą partią, kiedy to popełnił kilka błędów w przyjęciu. Na swoim zwykłym dobrym poziomie zagrali obaj środkowi, dlatego w przekroju całego spotkania trudno się przyczepić do postawy poszczególnych zawodników. Cieszy również zwycięstwo na wyjeździe, chociaż nie można nie wytknąć Mostostalowcom tego, że znów dostarczyli kibicom pokaźnej dawki zbędnych emocji i zupełnie niepotrzebnie stracili bardzo ważny punkt.
Autor: Janusz Żuk
|